niedziela, 31 lipca 2011

Doborowe towarzystwo

Mieć Xperię Play do piątku, a mieć Xperię Play od piątku to dwa zupełnie różne "mania". Do piątku miałem po prostu solidny telefon na Androidzie, z fantastycznymi funkcjami ułatwiającymi, usprawniającymi i w ogóle czyniącymi lepszym granie. Od piątku mam telefon, który noszą w kieszeniach "chłopacy" z reprezentacji narodowej Polski w siatkówce. Jak bowiem podają serwisy prasowe Sony Ericsson i sieć Plus sprezentowała siatkarzom Playe, bo przecież "Przemierzając tysiące kilometrów, przemieszczając się pomiędzy każdym zakątkiem kuli ziemskiej, siatkarze pozostają w stałym kontakcie z rodziną". A przy okazji sobie pograją. 

Witamy w klubie chłopaki!

poniedziałek, 25 lipca 2011

Battlefield: Bad Company 2 - recenzja

„Zła kompania Dwa” pojawiła się w aplikacji podsuwającej produkcje zoptymalizowane pod Xperię Play już przed weekendem, ale długo wahałem się, czy wydać na nią 12 złotych. Nie za bardzo byłem przekonany, że jest możliwe przeniesienie tak dobrej gry z dużych konsol na smartfona. W końcu jednak ciekawość wzięła górę i przekonałem się, że jednak jest możliwe. Nawet jeśli w efekcie dostajemy coś zupełnie innego...



Chodzi o to, że Battlefield: Bad Company 2 tylko tytułem nawiązuje do konsolowego (i PC-towego) hitu. W rzeczywistości to produkcja, która tych samych bohaterów obsadza w innej fabule i innych lokacjach – innymi słowy w zupełnie innej grze. Co nie znaczy, że złej...

Trzeba bowiem przyznać, że to, co udało się osiągnąć ekipie Electronic Arts to niemałe osiągnięcie – w postaci Androidowego B:BC 2 dostajemy kompletną wojenną strzelankę, w której jest wszystko, co w takiej grze powinno się znaleźć: kilkanaście zróżnicowanych misji, bogate uzbrojenie, a także parę okazji, by nie tylko pobiegać w żołnierskich kamaszach, ale i wskoczyć za stery jednej z kilku maszyn bojowych. Wszystko w doskonałej oprawie graficznej (Blog mi świadkiem, że tak szczegółowo odwzorowanych broni nie widziałem jeszcze w żadnej grze na urządzenia przenośnie) i przy nieźle dopracowanym poziomie trudności. Brakuje tylko jednej rzecz – jakichkolwiek trybów sieciowych, które w oryginalnej, konsolowej grze o tym samym tytule były przecież najważniejsze.

Anyways – w wersji na Xperię Play gra obsługuje oczywiście wszystkie elementy kontrolera PlayStation, włącznie z „gałkami”/padami dotykowymi. O ile wyżej chwalę Bad Company 2, tak akurat wykonanie tego elementu niezbyt przypadło mi do gustu – nie mówię, że jest złe, ale jednak jest mało precyzyjne. Modern Combat 2, o którym już jakiś czas temu pisałem, wypada pod tym względem nieco lepiej.

Ocena gry: 8.5
Wykorzystanie Xperii Play: 7.5

środa, 20 lipca 2011

Hyperlight - recenzja

Kilka dni temu przeglądałem zestawienie „10 najlepszych gier na Androida” na jednym z angielskich serwisów o graniu na komórkach i tam wpadłem na trop gry Hyperlight, która znajdowała się w rzeczonym zestawieniu na pozycji 10 i, mówiąc szczerze, była jedną, której nie znałem stąd czy zowąd. Autor przeglądu bardzo chwalił ten tytuł, porównując go do strzelanki Geometry Wars, którą bardzo lubię na Xboksie 360, dlatego nie namyślając się długo, wybrałem się na zakupy i wydałem te kilka złoty, by wejść w posiadanie Hyperlighta. Ponieważ we wspomnianym zestawieniu nie było mowy o Xperii Play, spodziewałem się gry, w którą gra się wyłącznie przy użyciu ekranu dotykowego, a dokładniej akcelerometru/żyroskopu wbudowanego w nowoczesne smartfony. Tymczasem okazało się, że gra została skonfigurowana pod Playa, i nie dość, że korzysta z kontrolera PlayStation, to jeszcze robi to najlepiej z wszystkich gier, w jakich miałem okazję to sprawdzać.

Pisać o Hyperlight mówiąc szczerze wiele nie można – jeśli chodzi o zasady to bardzo prosta produkcja. Sterujemy maleńkim stateczkiem kosmicznym (czy może raczej geometrycznym), przemieszczającym się po stosunkowo niewielkiej, ograniczonej przestrzeni o kształcie prostokąta. Nieustannie w jej obrębie pojawiają się wrogie statki, przed którymi trzeba uciekać. Ot, wszystko – po drodze pojawiają się też różnego rodzaju bonusy, dające graczowi różnego rodzaju bonusy, ale bardzo to na rozgrywkę nie wpływa.

Standardowo statkiem kieruje się za pośrednictwem telefonu, odpowiednio go wychylając – jest to jednak mało precyzyjne i szybko prowadzi do frustracji. Gra obsługuje jednak kontroler PlayStation i... muszę przyznać, że nie widziałem jeszcze produkcji, która tak doskonale przekładałaby ruchy palca na padzie dotykowym na to, co dzieje się na ekranie. Przełożenie jest w tym przypadku idealne, telefon wykrywa nawet najdelikatniejsze ruchy, słowem: poezja. Polecam – Hyperlight spodoba się zarówno „prawdziwym” graczom, jak i zwolennikom rozrywki spod znaku Angry Birds.

Ocena gry: 8.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.5

-----

Wygląda to mniej więcej tak :



piątek, 15 lipca 2011

Lumines - recenzja

Xperia Play ma taką aplikację o nazwie... Xperia PLAY i bardzo ją lubię, bo podsuwa gry, które zostały zoptymalizowane pod ten telefon i w pełni wykorzystują jego growe możliwości (a więc przede wszystkim kontroler PlayStation). Kiedy zobaczyłem wśród jej propozycji Lumines, od razu sięgnąłem po wirtualny portfel i kilka stuknięć dalej byłem już posiadaczem gry, przy której niegdyś spędziłem wiele godzin (w wersji PSP). Ech, wspomnienia...

Lumines to jedna z nielicznych produkcji, które połączyły tzw. "prawdziwych graczy" i "niedzielnych każuali" (czyli tych, którzy z gier znają tylko Angry Birds i FarmVille). W uproszczeniu to wariacja na temat Tetrisa, a więc zabawa w spadające klocki. Tu jednak zawsze są one kwadratowe, natomiast składają się z czterech mniejszych pól, które mogą przybierać jeden z dwóch kolorów. Gra polega na tym, by przy użyciu spadających kwadratów tworzyć jednokolorowe "bloki" o wymiarach co najmniej 4 x 4 pola (oczywiście im większe, tym lepiej). Smaczku całej zabawie dodaje fakt, że po stworzeniu takiego bloku, nie znika on od razu. Przez cała grę z lewej do prawej strony ekrany przesuwa się raz za razem linia, która "czyści" kompletne, zamknięte bloki. A wszystko to do rytmu muzyki, przy czym dźwięki wydawane przez spadające klocki, czy znikające bloki, w taki lub inny sposób się z nią komponują. Można więc powiedzieć, że to nie tylko gimnastyka dla szarych komórek, ale i przeżycie muzyczne.

W wersji na Xperię Play dostajemy nie oryginalne Lumines, a konwersję przygotowaną przez jakieś inne studio programistyczne. Niestety trochę to czuć i mocno słychać - gra jest jakby mniej doszlifowana, niż oryginał z PSP, chodzi jakby troszkę bardziej opornie, przede wszystkim zaś kompletnie zmienił się jej soundtrack. Kiedy powstawał pierwowzór, jego japońscy twórcy skorzystali z bardzo fajnych, wyrafinowanych numerów z czołówki muzyki elektronicznej - tu dostajemy mix hitów inspirowanych klubami na Ibizie. Muzyka sama w sobie nie jest zła, ale dość ciężka - wyobrażam ją sobie o 3 nad ranem w dobrym klubie na jakimś odludzi, gdzie ludzie przyjeżdżają, by naprawdę zapomnieć o wszystkim (i nie pamiętać o tym jeszcze przynajmniej do 19.00 następnego dnia). Do Luminesów, które powinny być bardziej relaksacyjnym doświadczeniem, w mojej opinii nie pasuje najlepiej.

Bardzo solidnie wykonano natomiast sterowanie Playem - na krzyżaku, przy użyciu klawiszy PlayStation sprawnie, precyzyjnie i przyjemnie ustawia się blok za blokiem.

Ocena gry: 7.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0


-----
O, wygląda to mniej więcej tak (tylko oczywiście dużo lepiej, bo na świetnym ekranie Playa, no i jest w nowszej wersji):

Jest data premiery i cena Minecrafta!

Jakiś czas temu pisałem o grze Minecraft i jej edycji na Xperię Play. Przypominajka - to gra z PC-tów, stworzona właściwie przez jednego człowieka, która w stosunkowo krótkim czasie znalazła tysiące fanów, o miliony zaś powiększyła konto jej twórcy. Minecraft to z jednej strony prosta gra typu RPG, w której łazimy po baśniowej krainie, szukając skarbów (i guza), z drugiej zaś edytor, który pozwala dowolnie kształtować wirtualny świat. Wiemy już, kiedy ta gra, w edycji Pocket (przeznaczonej właśnie na Playa) trafi do sprzedaży. Stanie się to jesienią (niestety, na wszystko, co dobre, trzeba czekać), w cenie około 20 złotych. Can't wait!

niedziela, 10 lipca 2011

Wipeout – recenzja

Wreszcie widać większą aktywność w „kieszonce” PlayStation – miejscu, w którym można znaleźć przeznaczone na Xperię Play konwersje gier z pierwszego PlayStation. Co prawda pisząc to, trochę naginam rzeczywistość – bo z niezrozumiałych dla mnie powodów żadnej z dwóch nowości, jakie pojawiły się na Android Markecie w ostatnich dniach w rzeczonej „kieszonce” nie ma, ale na szczęście można je pobrać wprost z Marketu. Ufff. Mowa o grach Wipeout i Syphon Filter 3. Na temat tej drugiej na razie się nie wypowiadam – serię Syphon Filter nieco minąłem nawet na PlayStation (czego żałuję, bo zdaje się, że to Splinter Cell-przed-Splinter Cellem), ale w Wipeouta grałem jak szalony. W końcu była to jedna z gier, które zdefiniowały pokolenie PlayStation. Jak sprawdza się po latach, w nowej wersji?



Cóż, chciałbym powiedzieć, że Wipeout starzeje się jak wino, ale niestety nie mogę. Zawód jest jeden, ale dość poważny – grafika nie przetrwała próby czasu. Akcja gry dzieje się w przyszłości, to futurystyczne wyścigi ścigaczy, którzy fruną nad zakręconymi w pionie i w poziomie torami i pamiętam, że w dawnych czasach wizja tej przyszłości naprawdę robiła wrażenie. Teraz budzi raczej zaskoczenie, na zasadzie „ojej, niewiele trzeba było, by porwać graczy te piętnaście lat temu”.

Na szczęście poza grafiką wszystkie pozostałe elementy gry dobrze przetrwały tę podróż w czasie (i na czterocalowy ekran Playa). Rozgrywka wciąż imponuje, przede wszystkim tym, jak świetnie udało się oddać zasady fizyki rządzące lotem takiego ścigaczo-poduszkowca. Ostrzegam, to trudna produkcja, a dziś, kiedy przyzwyczajeni jesteśmy już do wszystkich ułatwień, jakie pojawiły się w grach w międzyczasie, zdaje się jeszcze trudniejsza. Na szczęście kontroler PlayStation zamontowany w Xperii Play znacznie ułatwia sprawę – gra wykorzystuje mechanizm dwóch powietrznych hamulców (lewego i prawego), które wspomagają również nawigację ścigaczem, i mówiąc szerze nie wyobrażam sobie, jak można by akurat ten element rozgrywki przenieść na jakikolwiek inny telefon („tylko” z ekranem dotykowym? Nie ma mowy!).

Po raz pierwszy miałem też przy okazji Wipeouta okazję przetestować na pełnym regulatorze głośniki Playa. Warto przypomnieć, że to jedna z pierwszych (jeśli nie pierwsza) gra, która wykorzystuje wysokiej jakości licencjonowaną muzykę znanych twórców techno (Orbital! Chemical Brothers! Leftfield!). W 1995 roku jej wykorzystanie było dowodem na potęgę PlayStation i jego nośnika, płyty CD. Teraz jest dowodem na to, że Play ma świetne głośniczki, które doskonale (i głośno) przenoszą tego typu brzmienia.

Kupować czy nie? Kupować, choć z rozwagą. Myślę, że na Androidzie znaleźć można lepsze wyścigi na Playa (w kategorii tradycyjnych, samochodowych ścigałek polecam już teraz Need for Speed: Shift, lub za kilka tygodni Fast & Furious). Natomiast jeśli ktoś ma ochotę na powrót do przeszłości, by przyjrzeć się temu, jakie wyzwanie niosły kiedyś ze sobą gry (a przy tym lubi wysokiej jakości, wyrafinowane, klubowe bity), wyda te ok. 18 złotych bez problemu.

Ocena gry: 7.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

środa, 6 lipca 2011

Wakacje, wakacje i po wakacjach...

Wyjedzie człowiek na krótki urlop, ledwie parę dni bez sieci, i... oczywiście właśnie w tym samym czasie twórcy gier na Androida postanowili wzmóc aktywność.

Ledwie przyjechałem, od razu trafiłem na newsa, że są plany wskrzeszenia stareńkiej gry Neverhood, jednej z najbardziej kultowych w historii, właśnie w wersji na smyrofony - z tymi opartymi o Androida na czele. Rzesze graczy od lat marzyły o jakiejkolwiek nowej wersji Neverhooda lub jego kontynuacji, ale nie mogły się o nie doprosić. Edycja na telefony będzie świetną okazją, by wrócić do tego tytułu i powspominać z łezką w oku. Już nie mogę się doczekać!

To jednak nic, bo jeszcze lepsze wieści znalazłem chwilę później. Okazało się, że na mojego Playa (i inne "Androidy") wydano dwie gry, na które bardzo czekałem (bo były bardzo chwalone na innych platformach). Wersje na Androida obu są poszerzone, na dodatek jedna jest darmowa. Szał. Chodzi o Cut the Rope i Zenonia 3. Obie gry dopiero zaczynam ogrywać, więc nie będę się silił na (przedwczesne) recenzje, ale kilka zdań już teraz mogę o nich napisać.

Cut the Rope to gra logiczna, w której swego czasu upatrywano następcy Angry Birds. Nie chodzi tu jednak o to, by "strzelać ptakiem do świń", ale o to, by umiejętnie przecinać sznurki, do których przywiązany jest cukierek. Umiejętnie, to znaczy tak, by "ciu-ciu" (jak na łakocie mówi mój synek) trafiło do paszczy stworka, który szczerzy się gdzieś na planszy. Wszystkim rządzi oczywiście fizyka, czyli jeśli np. cukierek przywiązany jest do balonika, to frunie na nim w górę, jeśli dmuchniemy w niego korzystając z pompki widocznej na ekranie, to balon poleci w odpowiednią stronę, jeśli przetniemy jeden z dwóch sznurków, to cukierek na drugim zadynda. Tak przez 175 poziomów, z których każdy zaskakuje pomysłowością - wydawać by się mogło, że na niewielkim w sumie ekranie smartfona nie da się ustawić aż tylu różnych kombinacji sznurków, platform i innych przeszkadzajek, by każdy etap był na swój sposób inny. A jednak.

Trailer wersji na Androida:


Fragment rozgrywki:

Oto QR to tej produkcji:
[[PS. Uwaga na grę Rope Cut - to nie oryginał, a dużo gorsza podróba!!!]]

Druga gra to Zenonia 3, na Androidzie wydana w wersji freemium, czyli płaci się tylko, jeśli się chce (za przyśpieszenie rozgrywki, tzn. wykupienie punktów doświadczenia, dzięki którym postać, którą kierujemy szybko staje się silniejsza). Zenonia 3 to obecnie najlepsza gra RPG typu hack'n'slash na telefony komórkowe - ma grafikę taką, jak klasyczne japońskie produkcje tego typu z czasów Super Nintendo (ale oczywiście podkręconą do nowych czasów), ale rozgrywka jest dużo bardziej dynamiczna i polega na tym, by biegać za przeciwnikami i łupać ich jednego za drugim. Maksymalnie wciąga, daje maksymalną satysfakcję - to tytuł, którego nie można przegapić. Tym bardziej, że świetnie radzi z nim sobie Play - co prawda gry nie zrobiono "pod" ten telefon, ale nawet domyślne obłożenie kontrolera PlayStation sprawdza się znakomicie. Więcej takich produkcji, szczególnie jeśli będą za darmo!

Kod QR:

środa, 29 czerwca 2011

Rainbow Six: Shadow Vanguard - recenzja

Po raz kolejny muszę napisać coś, co już chyba tu na blogu pisałem - to jakie gry przychodzi nam teraz nosić w kieszeni powoli przestaje "mieścić się w głowie". Pamiętam, jak na swoim pierwszym PC-cie pierwszy raz zainstalowałem premierową część Rainbow Six - ależ to było frajdy, ależ radości. Nie dość, że gra była bardzo fajną strzelanką o antyterrorystach - którzy wydawali mi się, wówczas młodemu szczylowi, najbardziej coolerskimi facetami na świecie, to jeszcze poza strzelaniem można było dokładnie zaplanować swoją akcję, opracować szczegółowo kto, kiedy i gdzie ma pójść. Teraz taką samą grę noszę sobie w telefonie, a nazywa się Rainbow Six: Shadow Vanguard. Dla fanów serii to jedyna okazja, by zagrać w nową Tęczową Szóstkę - posiadający prawa do marki Ubisoft jakoś nie kwapi się, by wydać kolejną "dużą" odsłonę cyklu. Na razie nie musi...

Shadow Vanguard to klasyczny Rainbow Six - nawet mimo tego, że kierujemy oddziałem złożonym z trzech gości. Mamy przed sobą 14 misji, które a) rzucają nasz oddział w najdalsze zakątki globu, b) początkowo wydają się zupełnie ze sobą niezwiązane, c) razem tworzą zaskakującą wartką fabułę, która kręci się wokół groźby aktywowania broni masowego rażenia w miejscu, w którym absolutnie takiej broni nie powinno się używać.

Rozgrywka oparta jest o zasady typowej strzelanki, ale ponieważ mamy do czynienia z serią Rainbow Six, wzbogacono ją o kilka innowacji. Przede wszystkim możemy korzystać z różnych gadżetów, które pozwalają nam np. zaglądać pod drzwiami do znajdującego się po drugiej stronie pomieszczenia, co pozwala dobrze przygotować się do starcia z przeciwnikami (bo chyba dla wszystkich jest jasne, że jakieś bandziory tam stoją, prawda?). Wzbogacono ją też o sterowanie dopasowane do ery "gamingu na smartfonach", tzn. polecenia kumplom z drużyny wydaje się stukając w ikonki pojawiające się w odpowiednich miejscach na ekranie. Czyli np. widzimy jakiś murek, nad nim jest ikonka, puk puk i już nasz człowiek przykleja się do niego. Puk puk na nadbiegającym przeciwników i już kumpel z oddziału zaczyna pruć do niego serią. Głównym bohaterem kierujemy zaś przy pomocy kontrolera PlayStation w dolnej części Playa. Prawdziwie konsolowe doświadczenie :)

Rainbow Six: Shadow Vanguard to produkcja, która zasługuje wyłącznie na pochwały. Jedyny zarzut jest taki, że mogłaby być nieco bardziej trudna, ale domyślam się, że nie każdy "telefonowy gracz" ma aż takie oczekiwania względem poziomu trudności, jak ja.



Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

piątek, 24 czerwca 2011

Aftermath XHD - recenzja

Oto perła. Droga, ale cenna. Ok, może trochę za droga, ale głównie dlatego, że lśni dość krótko. Mimo to warto ją mieć...

Aftermath XHD to nowa wersja gry, którą wcześniej wydano już co prawda na "innych urządzeniach", ale wersja XHD powstałą specjalnie z myślą o telefonach działających na systemie Android, co więcej podrasowano ją także tak, by korzystała z możliwości sterowania Xperii Play. To oznacza wprost, że na Playu jest najlepsza, kręciłaby mnie nawet na tosterze. Dlaczego?

Ano dlatego, że lubię takie gry - takie, czyli takie, w których jeden facet lub jakaś grupka oberwańców, staje naprzeciw napierających fal przeciwników. Na przykład kosmitów. Albo zombie. A strzelać do zombie to już w ogóle pasjami uwielbiam i mógłbym do nich strzelać tak rano, jak i wieczorem. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale nie czuję się winny - popularność gier z zombie oznacza, że podobnych "świrów" jak ja jest więcej.

Aftermath to "telefonowa" wersja takich produkcji jak Left 4 Dead czy Dead Nation (z konsoli PS3). Najbardziej przypomina tę ostatnią: kierujemy jednym gościem, który jak się zdaje jako jedyny przetrwał epidemię zombie - i próbuje odnaleźć się w tym nowym świecie. Pomaga mu w tym oczywiście pistolet, potem dwururka, a potem jeszcze bardziej zaawansowany arsenał.

To, co sprawia, że w Aftermath tak dobrze gra się na Playu, to system sterowania. Krzyżakiem lub lewym padem poruszamy bohaterem, pozostałymi przyciskami kontrolera lub prawym padem obracamy go wokół własnej osi. Wraz z obrotem bohatera obraca się również trzymana przez niego w ręku latarka, a gdy w jej świetle pojawią się zombie, nasz ocaleniec automatycznie strzela.

I tak to właściwie wygląda od początku do końca - facet idzie przez ciemne miasto, oświeca sobie drogę latarką, a wyskakują na niego coraz to dziwniejsze żywe trupy. Wszystko ma rewelacyjny klimat i grane w nocy, bez świateł (np. teraz...), naprawdę pozwala się "wczuć" w rolę. Oj, jak bardzo. Polecam!

Fragment rozgrywki (nie udało mi się znaleźć lepszego, przepraszam...)



Ocena gry: 8.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5

wtorek, 21 czerwca 2011

PlayStation Pocket - dwie nowości!

Szybciutko, bo jest rano i trzeba lecieć do pracy. Ale muszę się przyznać - zagapiłem się. W PlayStation Pocket pojawiły się dwie nowe gry z pierwszego PlayStation, ale ponieważ zaglądam tam mniej więcej raz na dwa tygodnie, dopiero na nie wpadłem. Niestety muszę tutaj zamieścić małego kuksańca w stronę Sony Ericsson czy Sony Computer Entertainment - drodzy państwo, dlaczego tych gier jest tak mało? Biblioteka produkcja na pierwsze PlayStation jest ogroooooooomna, a wy serwujecie nam dwie nowe produkcje raz na dwa miesiące. Mało, chcemy więcej! Dobrze, że przynajmniej oryginalnych gier na Androida jest wystarczająco dużo...

No dobrze, ale co tym razem trafiło do PP - PlayStation Pocket?

* Everybody's Golf

Świetna, bardzo grywalna symulacja w golfa, stworzona po to, by dawać przystępną, ale wciągającą rozrywkę, a nie symulować zgodnie z wszystkimi prawami fizyki, matematyki i arytmetyki trajektorię lotu piłeczki golfowej. Mimo to jest produkcją zaskakująco złożoną, opartą o jedną z najlepszych maksym branży gier: "łatwa do poznania, trudna do opanowania". Zgodnie z nią dobrze bawić się można już po pierwszych minutach kontaktu z grą, ale mistrzem zostajesz dopiero wtedy, gdy poświęcisz jej dużo czasu. Jedyny poważny minus Everybody's Golf jest taki, że na Androidzie hulają już gry z serii Let's Golf, które są co prawda bezczelnym klonem Everybody's Golf, ale powstały obecnie (więc wyglądają lepiej) i są bardziej dostosowane do specyfiki smartfonów, trzecia część tego cyklu ukaże się już wkrótce. Jeśli jednak ktoś chciałby zobaczyć gdzie ta odyseja się zaczęła - może to zrobić. Zabawa gwarantowana!



* Jet Rider

Choć produkcje wydawane na pierwsze PlayStation znam dość dobrze, ta musiała mi umknąć, bo mówiąc szczerze wcześniej o niej nie słyszałem. Okazuje się jednak, że jest dość ciekawa i od momentu, gdy o niej poczytałem, biję się z myślami - ściągać czy nie? Jet Rider to wyścigi futurystycznych motocyklopoduszkowców - kieruje się nimi tak, jak skuterami, ale ponieważ za sprawą powietrznej poduszki wiszą nad powierzchnią, można nimi jeździć również np. po wodzie. Gra oferuje dziesięć tras (ostatnią otwiera się dopiero po wygraniu dziewięciu wcześniejszych), 20 przeciwników, no i zobaczcie, wygląda całkiem nieźle:


Chyba odżałuję te dwie dyszki...

niedziela, 19 czerwca 2011

Gameloft dla Playa - cz. 2

Zgodnie z obietnicą powracam z tematem gier, jakie potentat komórkowego grania, francuski koncern Gameloft, przygotował na start konsolofonu Xperia Play. Oto kolejne pięć tytułów, które pojawiły się na początku, jak to się ładnie mówi, "cyklu życia produktu", a podkreślam to dlatego, że w międzyczasie pojawiły się kolejne, jeszcze lepsze (m.in. Rainbow Six: Shadow Vanguard oraz Sacred Odyssey: Rise of Ayden HD - wkrótce mam nadzieję powrócić na blogu tak do tych dwóch, jak i do pozostałych Gameloftowych produkcji).

Z ostatniego zestawienia (które ZNAJDZIECIE TUTAJ) zostało nam do opisania jeszcze pięć gier, ale o dwóch pisałem już przy nieco innej okazji, nie ma się więc co powtarzać. Do tzw. ogarnięcia pozostały więc następujące produkcje:

• UNO
• Brothers in Arms 2: Global Front
• Tom Clancy's Splinter Cell Conviction
• Star Battalion (o tej PISAŁEM TUTAJ)
• Asphalt 6: Adrenaline (o tej PISAŁEM TUTAJ)

Co nam zostało?

UNO
Gra karciana, na punkcie której wariuje pół świata. Ja jej wcześniej nie znałem, zanim zabrałem się do zabawy sprawdziłem na Wikipedii co i jak. Okazało się, że UNO ma i polskich fanów,  bo był wpis w języku polskim, który pozwolę sobie zacytować:


UNO (hiszp. jeden) - gra karciana, zbliżona koncepcyjnie do makao. Do gry w UNO używa się specjalnej talii kart. Gra została stworzona w 1971 roku przez Merle'a Robbinsa, a obecnie jest sprzedawana przez firmę Mattel.

Na początku gry rozdaje się po 7 kart każdemu graczowi i jedną z talii kładzie się na środek. Grę rozpoczyna osoba po lewej stronie rozdającego. Gracz musi dopasować swoją kartę numerem, kolorem lub symbolem do odkrytej karty. Jeżeli gracz nie posiada żadnej karty pasującej do tej odkrytej, musi pociągnąć kartę z talii. Jeśli wyciągnięta karta pasuje do odkrytej, jeszcze w tej samej kolejce gracz może ją dołożyć. Jeżeli nie – ruch ma kolejny gracz. Nie ma przymusu w dokładaniu kart.

W talii są także karty specjalne takie jak Skip, Reverse, Draw two, Draw four i Wild.

    * Skip (jak 4 (lub 5) w makao) - następny gracz traci (stoi) kolejkę
    * Reverse (jak 4 w makao) - karta zmieniająca kierunek gry
    * Draw Two - następny gracz bierze dwie karty
    * Draw Four Wild - zagrywający kartę deklaruje zmianę koloru na dowolnie przez siebie wybrany, następny gracz bierze 4 karty, oraz traci kolejkę
    * Wild - zagrywający kartę deklaruje zmianę koloru na dowolnie przez siebie wybrany (jeden z kolorów dostępnych w grze)

Karty Skip, Reverse, Draw two można kłaść tylko do określonego koloru - natomiast karty Draw four i Wild można kłaść na dowolną kartę.

Jeżeli gracz zostaje z jedna kartą na ręku musi krzyknąć UNO! (co oznacza jeden). Jeżeli tego nie zrobi musi dociągnąć 2 karty, ale tylko wtedy, gdy chociaż jeden z graczy zauważy jego przeoczenie. Wygrywa ten, kto pierwszy pozbędzie się wszystkich kart. Celem gry jest zdobycie 500 punktów. Punkty są przyznawane graczowi, który pozbędzie się w danym rozdaniu wszystkich swoich kart z ręki zanim uczynią to przeciwnicy. Gracz, któremu się to uda otrzymuje punkty za karty, z którymi zostali na ręku jego przeciwnicy.




Konsolowa i "telefonowa" wersja tej karcianki funkcjonuje już na różnych platformach od dawna, zawsze ze zdziwieniem przyglądałem się temu, jak szybko zdobywa popularność na każdej z nich (śledziłem to np. patrząc na to, w co grają moi znajomi na Xbox Live/Xboksie 360). Dopiero kiedy zagrałem - zrozumiałem. Cholera wciąga, pozwala doskonale zabić czas. Wersje "elektroniczne" oprawione są w bardzo zgrabną grafikę, są miłe dla oka, więc przyjemnie w wolnej chwili się przy nich zrelaksować. Jak sobie zapewne wyobrażacie, nie jest to coś, co szczególnie potrzebowałoby kontrolera z Xperii Play, ale tak - można grać i na nim.





Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.0

>>>>>>>>>

• Brothers in Arms 2: Global Front

Znana z dużych konsol (i PC-tów) gra Brothers in Arms ma też swoją wersję mobilną. Różni się od tych dużych nie tylko jakością oprawy graficznej, ale też rozgrywką - o ile na konsolach seria ta była dotąd produkcją bardziej taktyczną (m.in. była możliwość wydawania rozkazów podkomendnym, od tego głównie zależał sukces), na platformach przenośnych BiA to strzelanka stawiająca na akcję, refleks, itd. Nie jest to może absolutne mistrzostwo świata, ale też gra się całkiem przyjemnie, z podobnymi emocjami, jak w pierwsze części Call of Duty. No i oczywiście Xperia Play sprawdza się w tym wypadku znakomicie, kontroler telefonu świetnie "udaje" pełnoprawnego pada. Gry z Gameloftu nie porywają zwykle fabułą, ale ta ma całkiem ciekawy scenariusz, w ramach którego bohater poszukuje zagubionego na froncie brata, co jest całkiem niezłą motywacją do przechodzenia kolejnych poziomów (braciszku, pozdrawiam!). Polecam szczególnie tym, którzy lubią klimaty II wojny światowej.




Ocena gry: 7.5
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

>>>>>>

Splinter Cell: Conviction

Aj, nie wkurzajcie się na mnie fani Sama Fishera i Toma Clancy'ego, ale jakoś mi ten Splinter Cell: Conviction nie może przypaść do gustu. Nie spodobał mi się ani w wersji na duże konsole (a kilka razy podchodziłem do edycji na X360), nie trafił w moje preferencje również w tej kieszonkowej postaci. Ot zwykła gra akcji o tajnym agencie, który musi na własną rękę, bez wsparcia centrali rozpracować spisek i parę tajemnic. Nie pasuje mi przede wszystkim to, że w działaniach Sama Fishera, bohatera tej produkcji, nie ma zupełnie finezji - walczy z helikopterami, ostrzeliwuje przeciwników dosłownie niczym Rambo. Daleko mu do elegancji Jamesa Bonda... Co nie zmienia faktu, że jak gra akcji SC:C może się podobać, ja po prostu wolałbym, żeby w tej akcji trochę więcej się myślało. A tu się niestety mało myśli...

Ocena gry: 6.5
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5

środa, 15 czerwca 2011

Co tam panie w pol.... na E3?

W zeszłym tygodniu w Los Angeles odbyły się targi elektronicznej rozrywki - Electronic Entertainment Expo - czyli słynne E3. To co oku największa i najważniejsza impreza dla całej branży gier, miejsce, w którym wyznaczane są trendy co najmniej na kolejne 12 miesięcy - a często nawet na dłużej. Tegoroczne Expo było jednak mało udane, szczególnie jeśli na to, co na nich zapowiedziano i pokazano spojrzelibyśmy rozumiejąc "gry" w bardzo tradycyjny sposób, czyli duże, wysokobudżetowe produkcje na PC lub konsole. Z ciekawości przejrzałem jednak blogi i serwisy o grach na komórki i na nich obraz targów jawi się zupełnie inny: pokazano wiele ciekawostek (z obłędną graficznie produkcją Shadow Gun na czele), pojawiło się parę nowych technologii.

Na targach (czy też może raczej wystawie E3) pokazano również kilka gier na Xperię Play, które wkrótce trafią do Android Marketu. Poniżej znajdziecie kilka najciekawszych.

Let's Golf 3
Najnowsza część najgłośniejszej serii gier golfowych na komórki. Co ciekawe, będzie udostępniana za darmo, za pieniądze będzie można kupić różne dodatki do niej, głównie ułatwiające rozgrywkę. Kiedy przypomnę sobie, jak bardzo wciągnęła mnie dwójkę, boję się co będzie, gdy wejdzie Let's Golf 3.



Minecraft: Pocket Edition
Najbardziej kultowa gra ostatnich miesięcy doczeka się ekskluzywnej wersji na Xperię Play. Na E3 pokazano ją w akcji, w sieci znalazłem ten filmik nakręcony przez dziennikarzy z serwisu The Shaft, który, z tego co rozumiem, skupia PC-towych fanów tej produkcji. Jak widać, podobało im się:



Reckless Racing: Getaway
Jedna z fajniejszych samochodówek, jakie widziałem na Playu - uciekamy przed policją, zygzakując na zatłoczonej drodze. Styl graficzny jest tak dobry, że od razu mówi "hej, jestem strasznie coolerską grą, będziesz się przy mnie dobrze bawił". No i ten model fizyki: wszystkie skoki i akrobacje wyglądają naprawdę bombowo.



Sleepy Jack
To gra akcji, zrobiona przez ekipę Silvertree Media, która ma na koncie m.in. platformówkę Cordy, bardzo przeze mnie chwaloną (i lubianą). Jacuś, bohater gry, fruwa w swoim śnie, w którym musi poradzić sobie z dziesiątkami atakujących go onirycznych przeciwników. Ok, zwariowane, ale gra prezentuje się naprawdę zacnie.

niedziela, 12 czerwca 2011

Możesz być lepszy od McLarena!

Przyznam szczerze, że dzisiejszy wpis miał być zupełnie o czym innym (może wieczorem znajdę chwilę na ten, który miał się tu pojawić), ale wczorajsze znalezisko na Android Markecie naprawdę mnie zaskoczyło. Okazuje się, że japońskie studio Kairosoft właśnie na AM wypuściło swoją najnowszą grę, kolejną część nieoficjalnej serii "Story". Cały cykl zaczął się od kultowego (bo to gra polegająca na prowadzeniu firmy produkującej... gry) Game Dev Story (akurat jest w promocji, więc jeśli jeszcze nie grałeś - kupuj w ciemno), potem pojawiło się bardzo azjatyckie Hot Spring Story (zarządzanie uzdrowiskiem zbudowanym na gorących źródłach), a teraz do dystrybucji trafiła gra Grand Prix Story. Czyli: kierujemy zespołem wyścigowym!



Na grę trafiłem przypadkiem, wracając z długaśnej podróży, która odcięła mnie od Internetu (dlatego nie było wpisów, trzech moich wiernych czytelników niniejszym za to przepraszam... i obiecuję, że wracam do pisania). Udało mi się ją pobrać na jednym z lotnisk przesiadkowych (w Kanadzie zawsze mają darmową sieć na międzynarodowych lotniskach... ale jedyne co tam mają dobrego) i okazało się to niezwykle szczęśliwym zrządzeniem losu. Na mój samolot nie stawił się jeden z podróżnych, trzeba było wyładować jego walizki, odlot opóźnił się o godzinę, na kolejną przesiadkę miałem według planu tylko 45 minut, więc zamiast szybciutko wrócić do domu, utknąłem we Frankfurcie na 5 godzin. Grand Prix Story pięknie wypełniło ten czas.

Zabawa polega na tym, by - jak pisałem - kierować zespołem wyścigowym. Najważniejszą częścią gry jest rozwijanie kolejnych konstrukcji samochodów: trzeba do tego zatrudnić specjalistów, inwestować w rozwój części, a także brać udział w kolejnych wyścigach, nawet mimo tego, że początkowo przyjeżdża się na ostatnim lub przedostatnim miejscu. Każdy start przynosi jednak doświadczenia, które można wykorzystać budując kolejny bolid.

Tak, jak i w innych grach Kairosoft przegrać raczej nie można, każda podjęta przez gracza decyzja popycha jego zespół/firmę/kurort odrobinę do przodu, w tym przypadku pozwalając coraz bardziej poprawiać parametry wozu, brać udział w coraz trudniejszych wyścigach, itd. To, co wyróżnia Grand Prix Story od pozostałych gier firmy (przynajmniej tych wydanych w Europie, bo w Japonii jest ich co najmniej trzy razy więcej, niż te wymienione przeze mnie), to fakt, iż tutaj bezpośrednio widzimy wyniki naszych starań.O ile np. w Game Dev Story po wyprodukowaniu gry, czekaliśmy tylko na cyferki przedstawiające liczbę sprzedanych egzemplarzy, tutaj oglądamy rywalizację na torze od startu do mety. Szkoda, że nie można w trakcie wyścigu jakoś pomóc kierowcy (np. wydając mu takie czy inne polecenia), ale to mogłoby już być zbyt skomplikowane.

A w grach Kairosoft nie o to chodzi, żeby było trudno. Chodzi o to, by czas mijał, oczy cieszyły się kolorową, przyjemną, stylizowaną na ośmiobitową grafiką, a w uszach brzmiała równie oldskulowa muzyczka. I tak też działa Grand Prix Story - gra o wyścigach nie tylko dla fanów Kubicy!

Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 7.0
(nie używa specjalnego kontrolera telefonu, ale Play to jeden z nielicznych modeli, na których gra działa)


Tradycyjnie - kod QR:

czwartek, 2 czerwca 2011

To już po mnie - Order & Chaos Online na Xperię PLAY...

Okazuje się, że dziś miała miejsce jakaś konferencja prasowa - a przynajmniej miejsce miała celebrowana publikacja informacji prasowej - na której firma Sony Ericsson zapowiedziała 20 nowych lub prawie nowych gier na telefon Xperia Play. Już sam ten fakt zasługuje na to, by zakrzyknąć gromko "Haleluja!", ale jeszcze większą radość budzi to, co na owej liście nowości się znalazło. Warto przy tym dodać, że raduje się tylko ta część mojej osoby, która jest zapalonym graczem - ta część, która od czasu do czasu chciałby się spotkać ze swoimi matkami, żonami lub kochankami (obojga płci - chodzi o metaforę), wpadła właśnie w depresję, bo wie, że nic już z tych planów nie będzie.

Lista dzieli się na dwie części - gry nowe dla Xperii PLAY, które znamy już skądinąd, lub które po prostu ukażą się w wersji na system Android  oraz gry przeznaczone (przynajmniej przez jakiś czas) wyłącznie dla Xperii PLAY. Co więc tu mamy?

Najpierw gry nowe, ale nie na wyłączność:

  • Pocket Legends
  • Star Legends: The Black Star Chronicles
  • Eternal Legacy
  • Guns'n'Glory 2
  • Dungeon Hunter 2
  • Pocket RPG
  • D.A.R.K.
  • Samurai II: Vengenace
  • Vendetta Online
  • Order & Chaos Online
  • Happy Vikings
  • A Ball Game
  • Lumines

Co kryje się za tymi tytułami? Jak mawia mój brat: "wiele radości". Zadowoleni powinni być przede wszystkim fani gatunku RPG. Dostaną kultowe Pocket Legends, czyli sieciową zabawę w rycerzy i orków, również opartą o internet kosmiczną grę tych samych twórców (Star Legends - oj, żebyście wiedzieli jak ten tytuł był wyczekiwany na niektórych forach). Tych samych graczy porwie Order & Chaos Online - prawdziwy "World of Warcraft w kieszeni", gra którą znam z takiego jednego odtwarzacza multimedialnego. Strasznie to cholerstwo wciąga, wygląda naprawdę jak World of Warcraft, a na PLAY-u, obsługiwane kontrolerem PlayStation będzie rządzić jak cholera i kadetem terać. Jeśli ktoś lubi RPG nie w sieci, to ma Dungeon Huntera 2 (czyli najlepsze "Diablo" na telefony) oraz Eternal Legacy (znów - najlepsze "Final Fantasy" na telefony). Reszty gier mówiąc szczerze aż tak dobrze nie znam, ale jest pewne, że Guns'n'Glory 2 będzie równie dobre, jak poprzednik, a Lumines spodoba się fanom produkcji a'la Tetris. Happy Vikings już jest i już je ściągnąłem - tak sympatycznej mieszanki platformówki i gry logicznej nie widziałem już dawno.

Teraz druga część listy, gry tylko dla PLAY-a:
  • Minecraft
  • Battlefield: Bad Company 2
  • Desert Winds
  • Tom Clancy's Rainbow Six Shadow Vanguard
  • Ruined
  • Icebreaker
  • Sleepy Jack (twórcy fenomenalnego Cordy!)
  • Cracking Sands
  • Armageddon Squadron 2
  • gra walki, jeszcze bez tytułu

Tu oczywiście najważniejszy jest Minecraft, o którym już pisałem. Nie dziwię się też, że tylko dla PLAY-a trafi Battlefield: Bad Company 2 - to jedna z najlepszych mobilnych strzelanek, na "gałkach" PLAY-a grać się będzie bajecznie. Z powyższej listy miałem jeszcze przyjemność z Rainbow 6: Shadow Vanguard - bardzo fajną taktyczną grą o antyterrorystach. Reszta to dla mnie niestety tajemnica.... Na szczęście nie są one tajemnicą dla Google'a i okazuje się, że np. Desert Winds to takie cudo:


A Armageddon Squadron 2 wygląda tak:


Ale nam przyszło żyć w czasach, co? Dziś w kieszeni nosi się gry, jakie za małolata nie mieściły się nam w głowach...

poniedziałek, 30 maja 2011

Masz na to tylko 2 tygodnie...

Złe wieści dla tych, którzy chcieliby pograć na telefonach z systemem Android w gry ze starych konsol. 

Xperia Play nadaje się do tego naprawdę znakomicie (czy to Atari 2600, czy to Super Nintendo, czy to SEGA Genesis - wszystkie te stare konsolki miały kontrolery niemal identyczne, jak ten z telefonu), ale niestety Google postanowił zrobić coś z pół-legalnym rynkiem emulatorów i wycofał z Android Marketu kilka takich produkcji - i to najlepszych dostępnych.

Wszystkie powstały w sypialni jednego genialnego kodera, yongzha, który zareagował na to w dość nietypowy sposób: udostępnił swoje dzieła do pobrania poza Android Marketem, całkowicie za darmo (wcześniej były płatne). Tyle tylko, że w tej nowej formie będą one dostępne wyłącznie przez 2 tygodnie. 

Przypominając, że oficjalnie grać można w gry na emulatorach tylko wtedy, gdy mamy oryginalny kartridż z grą, kieruję was na stronę, na której znajdziecie wszystkie wspomniane emulatory.

Przyda się wam też program RomFetcher (mówiąc szczerze w całym procederze to dużo większe "zuo" od emulatorów - kilka kliknięć i ma się dostęp do niemal pełnych bibliotek gier emulowanych platform), który pozwala łatwo pobierać gry ze starych konsol. 

Ponieważ zauważyłem, że modne jest na blogach o Androidzie wklejanie kodów QR prowadzących do aplikacji, więc, hmm..., też sobie taki wstawię.


Do czytania takich "krzaczków" polecam program Barcode Scanner z Android Marketu. Darmowy i w 100% skuteczny!

sobota, 28 maja 2011

Gameloft dla Playa - cz. 1

Potentat branży gier mobilnych, francuski Gameloft, przygotował specjalne wersje 10 swoich gier - po to, by wykorzystywały w pełni możliwości Xperii Play.

Cała lista (według kanału YT Gameloftu) wygląda następująco:
• Assassin's Creed: Altair's Chronicles
• UNO
• Let's Golf! 2
• Spider-Man: Total Mayhem
• Modern Combat 2: Black Pegasus
• Real Football 2011
• Brothers in Arms 2: Global Front
• Tom Clancy's Splinter Cell Conviction
• Star Battalion
• Asphalt 6: Adrenaline

Jest nawet do tego zbiorczy trailer:


Korzystając z niedawnej wyprzedaży kupiłem niektóre (ok, wszystkie...) z tych tytułów.

Dziś wrażenia z pierwszej partii.

Assassin's Creed: Altair's Chronicles

Jedna ze starszych gier w tym zestawieniu, "komórkowa" odsłona przygód Altaira, najsłynniejszego z asasynów, bohatera pierwszej dużej części gry Assassin's Creed. Znam ją z innych wersji - niemal identyczna ukazała się na Nintendo DS - no i cóż, wiem, że to typowy średniak, choć z lubianym bohaterem i w ciekawym świecie (Bliski Wschód, w czasach Trzeciej Krucjaty). Największy zawód polega na tym, że to nie gra z otwartym światem, jak edycje np. z PS3, ale platformówka w tzw. 2.5 D (płaskie plansze z głębią). Muszę jednak przyznać, że spośród wszystkie wersji, z jakimi miałem przyjemność, ta jest najlepsza. Oczywiście z powodu kontrolera na sliderze. Polecam jednak tylko fanom asasyna - sama rozgrywka jest dość prosta i mało wciągająca.

Ocena gry: 6.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5


------ 

Let's Golf 2

W mało której grze tak widoczna jest specyficzna strategia Gameloftu, jak w tej - to niemal toczka w toczkę skopiowana seria Everybody's Golf 2 z PSP: wygląda bardzo podobnie, gra się w nią identycznie. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno o bardziej przyjazną, przystępną i wciągającą grę w golfa na smartfony (szczególnie w niedzielne popołudnie). W to też grałem na jakimś urządzeniu z ekranem dotykowym i mocno doskwierała mi niewielka precyzja w sterowaniu - teraz wszystko elegancko obsługuje się przyciskami ze slidera i... znowu wsiąkłem. To gra, którą zdecydowanie mogę polecić.

Ocena gry: 8.5
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0
 
------ 

Spider-Man: Total Mayhem

Miałem już okazję zagrać kiedyś w tę grę na iPodzie, ale przyznam, że wtedy nawet na chwilę mnie nie wciągnęła. Oczywiście mógłbym po raz kolejny zwalić winę na sterowanie - bo na Playu gra się w Total Mayhem bajecznie - ale myślę, że tak naprawdę wcześniej produkcja ta nie trafiła w swój czas, nie miałem do niej głowy. Bo w przeciwieństwie do wielu gier na smartfony, ta ma całkiem rozbudowaną fabułę, parę ambitnych pomysłów na rozgrywkę, a poza tym w zupełności zasługuje na "Total" w tytule: pojawia się tu cała czołówka komiksowych superłotrów (od Rhino po Green Goblina). Obok BackStaba to najbardziej "konsolowa" gra, z jaką miałem styczność na Playu - taka, w którą najlepiej grać, mając dużo czasu, najlepiej w kilku sesjach dzień po dniu, by nie zgubić się w scenariuszu.
Ocena gry: 8.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

------ 
 
Modern Combat 2: Black Pegasus
 
Oto Gameloftowa wersja Call of Duty: Modern Warfare - strzelanka wojenna, dziejąca się współcześnie, z rozbudowanymi trybami sieciowymi. Absolutnie the best - tytuł najlepszego FPS-a na smartfony należy albo do tego tytułu, albo do bardziej kosmicznego N.O.V.A. 2.  Ma wszystko to, co powinna mieć - fajną fabułę (oczywiście nieco naciąganą, ale... to taki gatunek przecież), zróżnicowane lokacje, całkiem bystrych przeciwników, popularny multiplayer, a nawet takie wyreżyserowane scenki, w których np. beczka leci prosto na bohatera i trzeba na to w mgnieniu oka zareagować. Sterowanie na Playu? Bardzo dobre, aż szkoda, że nie ma jeszcze gry z tego gatunku tylko na tego smartfona. Co prawda chwilę musiałem się dostrajać do sterowania padami-gałkami, ale po pierwszym poziomie nabrałem wymaganej lekkości. W ciemno polecam!
 
Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5
 
------
Real Footbal 2011

Gwarantuję, jestem całkiem normalny. Piszę w chwili obecnej na bloga, ale możecie być pewni, że telewizor jest włączony, a w nim finał Ligi Mistrzów. Co prawda wolałbym, żeby to nie Barcelona prowadziła (jak Boniek, jestem "za Indianami", czyli tymi słabszymi), ale trzeba przyznać, że Blaugrana gra pięknie. Tak samo, jak pięknie gra się w Real Football 2011. Nawet nie ma na to słów: RF2011 to na Playu gra równie dobra, jak FIFA 11 na PS3. Piłka klei się nogi, akcje są pomysłowe, zawodnicy zachowują się tak, jak należy, a kontroler PlayStation ze slidera działa, jak prawdziwy pad. No i jest w co grać - są tu dziesiątki drużyn (kluby i narodowe), są różne tryby (np. powtórki klasycznych spotkań - np. finału Ligi Mistrzów AC Milan-Liverpool). Polecam!
 
Ocena gry: 9.5
Wykorzystanie Xperii Play: 9.5
 

piątek, 27 maja 2011

Krysiu, I love you!

Żyjemy w czasach, w których klient potrzebuje nie tylko fajnego produktu, żeby poczuć się cool, ale i całego opakowania do niego - także tego medialnego. Nie wystarczy, żeby telefon był fajny, musi też mieć odpowiednio hipsterskie reklamy.

Xperia Play takie ma, o mojej miłości do Krystyny Schaal już pisałem, tematu nie ma więc co ciągnąć. Warto natomiast obejrzeć krótki filmik zza kulis kręcenia promosów z Krysią - ot, takie niewykorzystane sceny.


Kocham tę babę...

środa, 25 maja 2011

To jest dopiero news - Minecraft na Playu!!!!

To naprawdę wielkie wydarzenie, a także dowód na to, że Sony Ericsson bardzo świadomie - i bardzo fajnie - kieruje swój "Plejstejszynfon" do graczy.

Dzisiaj ogłoszono, że tytułem na wyłączność dla Xperii Play będzie Minecraft, największy PC-towy hit ostatnich miesięcy, najpopularniejsza niezależna gra na świecie. To wyjątkowa produkcja, bo jej częścią jest edytor, który pozwala z prostych klocków zbudować niemal wszystko - Baracka Obamę, banana i Pałac Kultury i Nauki.

W sieci pojawił się filmik prezentujący grę na Playu:



No żesz nie mogę się doczekać...

poniedziałek, 23 maja 2011

Crash Bandicoot (Xperia Play) – recenzja

Nie dziwię się, że na grę dostępną na starcie w telefonie Xperia Play wybrano właśnie Crasha Bandicoota. Pierwsza konsola PlayStation, PSX, miała wiele wspaniałych gier, ale żadna nie doczekała się chyba aż takiego kultu, jak właśnie Crash. Dziś może i trudno to zrozumieć – za kolorowe to to, za bardzo radosne, za mało Call of Duty, ale wtedy Bandicoot udowodnił, że platformówki to nie tylko bracia Mario i Luigi na konsoli Nintendo, ale też jamraj pasiasty (poważnie, właśnie tym jest Crash) na PlayStation. Kiedy grałem w to po raz pierwszy w 1996 roku wydawało mi się, że to magia, że taka gra istnieje i że działa. Dziś dalej widzę w niej magię – kiedy wyciągam z kieszeni Playa i po chwili gram w tę samą grę.

Tak to wyglądało:
Fabuła? No, jest, ale trzeba przyznać, że w moim wieku nie robi już takiego wrażenia. Na wypadek gdyby jednak oglądali mnie stali widzowie Jim Jama i Disney XD – oto ona. No więc: szalony naukowiec Dr. Neo Cortex wpada na pomysł, by podbić świat, korzystając z pomocy zwierząt-mutantów stworzonych w maszynie o nazwie Evolo-Ray. Crash też jest jednym z takich stworów, któremu jednak udało się uciec przed działaniem tzw. Cortex Vortex, czyli halucynogennego wiru, za sprawą którego Cortex przejmuje władzę nad umysłami zwierzaków. Potraktowany w ten sposób Bandicoot próbuje zemścić się na naukowcu, powstrzymać jego plan, a przy okazji dorwać się do samiczki, którą Cortex będzie chciał wkrótce poddać swojemu praniu mózgu.

Jak się w to gra? Crash Bandicoot to klasyczna platformówka, które za bardzo nie eksperymentuje z formułą. Skaczemy po platformach, unikając licznych przeciwników i zbierając soczyste jabłka (tak naprawdę to podobno owoce Wumpa, ale wszyscy nazywaliśmy je jabłkami). Crash może wykonać kilka specjalnych ewolucji, np. zakręcić się wokół własnej osi niczym tasmański diabeł, uszkadzając przy okazji wrogów. Ot, nic specjalnego, ale zróżnicowane i lokacje i całkiem spory poziom trudności sprawiają, że zagryzając zęby chce się w to grać i przechodzić kolejne poziomy.

Jak się w to gra na Xperii Play? Chyba już pisałem, że się nie dziwię, że wybrano tę właśnie produkcję. Nie tylko dlatego, że to autentyczny klasyk, ale i dlatego, że świetnie sprawdza się na kontrolerze PlayStation wysuwanym na klapce spod głównej części telefonu. Crashem steruje się przy użyciu krzyżaka, co sprawdza się znakomicie i zapewnia odpowiednią precyzję, pozostałe przyciski służą do skoków, itd. Najlepszą rekomendacją niech będzie fakt, że odwiedził mnie w ten weekend ośmioletni kuzyn. Zobaczył, jak gram na Playu i zaczął mnie pytać: „Co to za konsola?”, oczy zaświeciły mu się jasno, gdy usłyszał, że to telefon (nieopatrznie rodzice obiecali, że mu wkrótce pierwszy kupią...), a potem przesiedział cicho prawie dwie godziny przechodząc poziom za poziomem. Na końcu spytał się, czy nie zamienię się z nim na jego PSP. W życiu!

No, a tak to wygląda teraz:


Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

Wiejski internet i... 9mm

Człowiek czuje wenę, człowiek by coś napisał na bloga, a tymczasem... internetu na wieś nie dowieźli. Obiecywałem w sobotę wieczorem recenzję Crasha Bandicoota, a zostałem odcięty od świata na prawie dwie doby. Poważnie zacząłem się zastanawiać, czy to czasem nie ten hucznie zapowiadany Armagedon.

Ale żeby nie było tak grobowo - pierwsza rzecz, na którą trafiłem po tym, jak mi megabity zaczęły krążyć w kablach (i w eterze) to ten trailer. Nowa gra Gameloftu, też na Xperię Play. Jestem pewien, że dzięki kontrolerowi PlayStation właśnie na tej platformie będzie się w nią grać najlepiej.

9 mm. Premiera, znając Gameloft, pewnie za jakieś 3-4 tygodnie.

sobota, 21 maja 2011

Ponad 4 minuty o tym, jak nakręcić 30 sekund

Okazuje się, że reklamówka z kosmitami to nie jedyny z tej serii promosów Playa. Jest jeszcze jeden:

O samochodach:



Ale mówiąc szczerze większe wrażenie robi materiał z produkcji. Tyle pracy trzeba, by wyprodukować 30 sekund reklamy...



PS. Kończę dzisiaj Crasha Bandicoota (żeby zdążyć przed końcem świata!), więc wieczorkiem będzie recenzja.

środa, 18 maja 2011

Kosmici atakują!

A czy ja pisałem, że Star: Battalion to świetna całkiem niezła gra?

Pisałem. A na potwierdzenie tej tezy mam dowód:

niedziela, 15 maja 2011

„Wielka gra” - cz. 1

Oj moi drodzy. Żarty się skończyły. A zaczęła się wielka gra. Xperia Play coraz intensywniej wypełnia mój czas - w każdej wolnej chwili rozsuwam klapkę i w coś tam gram. A że gier a Android Markecie jest sporo, cały czas coś w nowego.

Zacząłem jednak - oczywiście - od tego, co Xperia Play ma w pudełku. No, może nie całkiem w pudełku, bo część z tych gier trzeba sobie "dociągnąć" z sieci, ale wiecie o co chodzi - kupując Playa, dostajecie wraz z nim sześć gier. Jakich? Krótki przegląd...

---

Asphalt 6 HD

Francuski Gameloft jest niezawodny - jeśli jakiś wielki wydawca nie przygotuje wersji jakiegoś swojego hitu, może mieć pewność, że ta firma zrobi to za nich. No i zrobiła - Asphalt to seria, która doskonale kopiuje cykl Need for Speed, a w przypadku części szóstej dodaje do tego jeszcze kopię gier Burnout. Gra jest po prostu dobra - nie porywająca, nie rewelacyjna, nie oszałamiająca, ale jak na platformy mobilne bardzo solidna. Miałem okazję zagrać w jej edycję na iPodzie, podobało mi się tyle o ile - na Xperii Play rozwija skrzydła. Samochodówki to gry, w których sterowanie jest kluczowym elementem, decydującym o tym, jak bawi się gracz - dlatego na Playowym krzyżaku w frajda jest naprawdę przednia.


Ocena gry: 7.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

--

Bruce Lee


Jak każdy trzydziestoletni facet mam wielki szacunek do Brusa, więc nie powinienem mu podskakiwać. To w końcu King Karate Mistrz. Niestety gra z jego udziałem jest przeciętna, na pewno nie da się jej nazwać Wejściem Smoka. Myślałem przez chwilę, że to może jakaś nowa wersja tego klasyka z Atari:


Tymczasem to bijatyka a'la Tekken, niestety niezbyt udana. O ile kontroler Xperii Play sprawia, że kontrola nad fighterem jest stuprocentowa, to gra nie radzi sobie z wykrywaniem uderzeń. Całości brakuje też finezji, jakiś bardziej skomplikowanych ciosów. Szybko się tą grą znudziłem, ale pewnie i tak bawiłem się lepiej, niż gdybym sprawdzał ją na normalnym telefonie z ekranem dotykowym.


Ocena gry: 4.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.0

 ---
 
FIFA 10

Najchętniej napisałbym tu o czym innym, bo co prawda istnieje dobra gra piłkarska na Xperię Play, ale niestety nie jest nią FIFA 10 (za to każde pieniądze warto zainwestować w Real Football 2011). EA Sports przerobiło swoją mobilną kopaną na Xperię Play zupełnie się do tego nie przykładając - a na dodatek dostaliśmy edycję sprzed roku, która akurat nie była zbyt udana. W efekcie to słaba gra piłkarska, która tylko udaje, że jest grą na Playa - o ile inne tytuły np. na ekranach opisujących sterowanie, odnoszą się do przycisków, jakie ma ten telefon, FIFA 10 nie trudzi się, by zadbać choćby o taki drobiazg. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, więc już słowa więcej o tej produkcji nie napiszę - za to jeszcze raz polecam Real Football 2011. Też przerobione pod Xperię Play i dużo, dużo lepsze.


Ocena gry: 4.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.0

---


Star Battalion

Nie namawiam do tego, żebyście kupowali Xperię Play dla tej gry, ale jeśli już macie Xperię Play, a znacie takie produkcje jak Wing Commander czy X-Wing, musicie w nią zagrać. Kosmiczny symulator (choć lata się też nad powierzchnią planet), który rzuca gracza w sam środek wielkiego intergalaktycznego konfliktu. Bardzo podoba mi się w tej produkcji wykorzystanie kontrolera, bardzo podoba mi się też to, że w przeciwieństwie do wersji na inne mobilne platformy (te na i...), na Playu Star Battalion nie przycina się i cały czas jest płynny, nawet wtedy, gdy na ekranie dzieje się dużo. A są tu misje, w których dzieje się tak dużo, że Gwiezdne Wojny, nawet w wersji zremasterowanej, to pikuś :) 



Ocena gry: 8.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0
---

The Sims 3

To niewiarygodne - to Simsy w telefonie! Nigdy nie byłem wielkim entuzjastą tej serii, ale miałem okazję zagrać w nią tak na PC, jak i na konsoli i muszę powiedzieć, że ta wersja ma wszystko to, co widziałem w jej "dużych" odpowiednikach. Powiem tak - już nigdy więcej nie pokażę żadnej gry na telefon mojej małżonce. Bo potem tracę aparat na cały wieczór...


Ocena gry: 8.5
Wykorzystanie Xperii Play: 8.0
---

Tetris

A na końcu - mały bonus. Spośród gier, które są na Playu, Tetris się wyróżnia - przede wszystkim tym, że nie jest tytułem, który akurat szczególnie mógłby w jakikolwiek  sposób pokazać szczególne możliwości tego telefonu. Nie zmienia to jednak tego, że Tetris, tak jak był wspaniałą grą w 1984 roku (kiedy powstał), tak wspaniałą grą jest teraz. Niestety, w ogóle nie korzysta z kontrolera Playa - a szkoda.



Ocena gry: 9.5
Wykorzystanie Xperii Play: 1.0

---

Ale pamiętajcie - to rozgrzewka. Już teraz mogę polecić parę tytułów, które odkryłem: Real Football 2011, Modern Combat 2 oraz Dungeon Defenders: Second Wave. Opisy - wkrótce!

wtorek, 10 maja 2011

BackStab – recenzja

BackStab to w pewnym sensie flagowy tytuł Xperii Play – gra, jaką w branży nazywa się exclusivem: dostępna tylko na jedną, konkretną platformę. Oczywiście są na Playu gry z... PlayStation, ale to nie świeżynki (choć oczywiście klasyki) – tymczasem BackStab dostępny jest na razie wyłącznie na Xperii. Niestety – już teraz wiadomo, że na razie, twórcy gry nawet się z tym nie kryją, bo na ekranie opcji, w polu „sterowanie” pokazane są ustawienia ekranu dotykowego, a więc np. z innych smartfonów działających na Androidzie. Nie zmienia to jednak faktu, że na razie BackStab to rzecz tylko dla posiadaczy Playa. Czy to równocześnie powód do ich dumy?

Żebyście wczuli się w klimat:

Oczywiście :) BackStab to produkcja studia Gameloft, które znane jest z tego, że bierze pomysły innych twórców (znane głównie z dużych konsol) i przenosi je na platformy mobilne – pod nowym tytułem, z nieco zmienionymi bohaterami, zasadniczo jednak nie ma wątpliwości jako tytuł wstawić w pole X w zdaniu - „o, nowa gra Gameloftu, klon X”. Można się na to zżymać, ale prawda jest taka, że Gameloft bierze się za przeróbki gier, których nikt oficjalnie nie decyduje się przenieść np. na Androida – tak naprawdę robi więc dobrą robotę, a przede wszystkim pokazuje, że w ogóle da się ten czy inny tytuł zmieścić na komórce. To, co jest fajne w ich grach to to, że co prawda w postaci uproszczonej (czasem nawet za bardzo, ale jednak...) oddają esencję tych gier, które kopiują, przekładają ją „język mobilnych platform”. Ale zaraz, chyba odlatuję za bardzo...

BackStab to tytuł o tyle nietypowy, że najbardziej oryginalny wszystkich Gameloftowych, jakie znam. Oczywiście znów nie ma problemu z tym, jaki tytuł wstawić w pole X – to kopia Assassin's Creeda – ale przy normalnym podejściu gra działa by się w Renesansie, we Włoszech, ogólnie podobieństw byłoby więcej, także fabularnych. Tymczasem tu jest oryginalnie – gra opowiada o losach Henry'ego Blake'a, morskiego kapitana, który zostaje zdradzony przez swojego niegdysiejszego druha i oskarżony o pomoc Hiszpanom w zdobyciu jego rodzinnego miasta New Bristol. Nasz bohater najpierw trafia w dyby, ale dzięki pomocy pewnej temperamentnej ślicznotki ucieka, ukrywa na wyspie piratów, a ostatecznie wraca do osady, by udowodnić, że jest niewinny.

Ciekawa jest struktura gry – część jej etapów to poziomy otwarte, po których przemieszczamy się w swobodnie, wykonując zadania zlecone nam przez napotkane, całkiem barwnie zarysowane postacie; reszta to misje zaprojektowane z góry przez twórców, które przypominają trochę to, co znamy choćby z serii Prince of Persia. Rozgrywka zgrabnie łączy walkę na szpady, strzelanie z pistoletu, sekwencje wspinaczkowo-akrobatyczne, a nawet jazdę na koniu i prowadzenie ostrzału z dział armatnich – wszystkie podporządkowanej ciekawej historii o poszukiwaniu zemsty i odkupienia.

BackStab w pełni korzysta z możliwości kontrolera Play...Station, można sterować grą nawet przy użyciu padów/gałek analogowych (kurde, muszę sprawdzić, jak to się oficjalnie nazywa). Prawa, jak na dużych konsolach, służy do obracania kamerą i ta działa znakomicie. Lewą można przemieszczać bohatera, ale jej działanie oceniam na co najwyżej dobre – to jednak bardziej wina gry, która czasem źle identyfikuje kierunki (szczególnie kiedy szybko się obrócimy – perspektywa się już zmieniła, ale np. ruch w górę daje taki efekt, jaki dawałby przed obróceniem kamery). Dlatego ostatecznie grałem na kombinacji krzyżak (do sterowania postacią) i prawa gałka do kontrolowania kamery. No i oczywiście trójkącik, krzyżyk, kwadracik, itd. oraz bumpery zainstalowane pod ekranem. Doceniłem je, bo są używane m.in. podczas strzelania z pistoletu, a dzięki nim wrażenie jest takie, jakby rzeczywiście ciągnęło się za spust.

BackStab byłby jedną z najlepszych gier Gameloftu, gdyby nie fakt, że – być może z pośpiechu na premierę Playa – kilku rzeczy niedopracowano. Denerwuje mnie przede wszystkim to, że podczas animacji walki postacie przenikają przez siebie. Wiem, że to typowy problem wielu gier, ale tu jakiś tak bardziej to razi – może dlatego, że chciałbym, aby tytuł dostępny wyłącznie na Playu był jego najlepszą wizytówką. Parę razy zdarzyło mi się też, że gra zawieszała się na kilkadziesiąt sekund podczas ładowania – trzeba było ją „popchnąć” dotykając ekran czarny dotykowy. Szkoda, że takie techniczne fuszerki trapią akurat tę produkcję – Gameloft dba o wysoką jakość swoich „klonów”, ale tu najwyraźniej skupiono się na oryginalności, i zabrakło czasu czy środków, by wszystko dopieścić. Mimo to polecam – BackStab to całkiem niezła pokazówka możliwości Xperii Play.

Ocena gry: 7.5
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5

---

PS. Wybrałem się na spore zakupy na Android Market. Wkrótce zestaw recenzji kilku ciekawych produkcji – m.in. pod kątem tego, jak się w nie gra na Playu.

poniedziałek, 9 maja 2011

Xperia Play - w "Co za tydzień" i na YT

Człowiek ogląda sobie niczego się nie spodziewając telewizję, aż tu nagle wyskakuje mu z pudełka - tj. z telewizora - Oliver Janiak. A wraz z nim materiał o Xperii Play, nakręcony przy okazji produkcji virala/reklamówki, która właśnie trafiła do sieci. Na rzeczywiście, trafiła. Się prezentuje. Tak:



Ładnie się prezentuje :)

niedziela, 8 maja 2011

Problem jajeczny - rozwiązany

Spieszę donieść, że "problem jajeczny", o którym pisałem wcześniej, został rozwiązany. Polegał na tym, że nie mogłem znaleźć w Xperii Play minutnika - przyzwyczajony przez Nokię, że opcja ta znajduje się gdzieś w okolicach zegara/budzika/terminarza. W efekcie jaja na miękko wyszły na twardo - a za takimi na twardo to ja nie przepadam.

Okazało się, że jednak, że Nokia przyzwyczaiła mnie niestety również do "starego" myślenia o telefonach. Kiedyś, kiedy nie było w aparacie jakiejś opcji, to jej nie było - i już. Xperia Play pracuje jednak na Androidzie, a to oznacza, że jeśli jakiejś opcji nie ma, to... wystarczy poświęcić dwie minuty na znalezienie jej na Android Markecie. Pyk, pyk, pyk. Pach, pach, pach... i minutnik zainstalowany. Odpowiednia aplikacja jest darmowa, wyszukuje się po wpisaniu hasła "minutnik" choć tak naprawdę nazywa się "Touch Timer". Dziś rano jajka wyszły jak należy - wkleiłbym na dowód zdjęcie, ale wyszły tak bardzo, że zjadłem je, zanim o tym pomyślałem.

Ale umówmy się, że wyglądały właśnie tak:


Zabawna historia związana jest z tym, jak wpadłem na to, by poszukać na Android Markecie minutnika.

Otóż byłem od początku użytkowania Playa przekonany, że taka jedna ikonka na pulpicie, ustawiona tam domyślnie przez producenta, to skrót do dyktafonu. Wczoraj akurat był mi dyktafon potrzebny, więc klikam, a... okazuje się, że to "wyszukiwanie głosowe", czyli - ja mówię, np. "zielony smok", a Play pokazuje wyniki wyszukiwania z Google'a właśnie na to hasło (pod warunkiem, że je dobrze rozpozna - ale to, jak ten system radzi sobie z rozpoznawaniem komend, to temat na osobny wpis).

Fajne, ale NAPRAWDĘ był mi potrzebny dyktafon. Sprawdziłem w Internecie, czy takowego Play posiada, przeczytałem (na jakiejś całkiem oficjalnej stronie ze specyfikacjami): "dyktafon - do ściągnięcia z Android Market". No to ściągnąłem - programów było kilka, część bezpłatnych, wziąłem pierwszy z brzegu. Sprawdził się bardzo dobrze, ale... okazało się, że domyślnie ustawiony jest tak (da się to zmienić), żeby automatycznie nagrywać wszystkie rozmowy. Pod koniec dnia odkryłem, że mam zapisane całe archiwum. Powinienem chyba zacząć ostrzegać swoich rozmówców: "Ze względu na dbałość o jakość świadczonych usług, rozmowa będzie nagrywana. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, rozłącz się i napisz do mnie list....".

Na tym na razie skończyłem polowania na Android Market, ale podejrzewam, że różnych, przydatnych aplikacji jest tam mnóstwo. Pomysł na wpis? Raczej tak...

sobota, 7 maja 2011

"Cześć, mam na imię Xperia Play" - drugie wrażenia

Już się z Xperią Play poznaliśmy. I to całkiem nieźle. Właściwie to jesteśmy już jak stare małżeństwo - przyzwyczailiśmy się do siebie. Nawyki z poprzedniego telefonu odeszły już w niepamięć, teraz działam już Xperiowo/Playowo/Androidowo.

Dzisiaj znajomy spytał mnie: "Ej, słuchaj, w Erze mają taką opcję, że mogę dostać Playa za złotówkę, brać?". Przez moment nie mogłem uwierzyć, bo kiedy wcześniej sprawdzałem, w Erze nie za bardzo wiedzieli, jak to będzie u nich wyglądać. Poza tym - za złotówkę? Okazało się jednak, że cena była wyższa (ale wciąż: 49 złotych), resztę znajomy chciał opłacić "punktami Ery". Nadal sądzę, że coś mu się pomieszało (w poniedziałek będzie sprawdzał, pewnie chodzi o inną Xperię), ale odpowiedziałem od razu - niezależnie od ceny - "brać!". Bo Play daje radę. 

Myślę, że sprawdziłem już większość funkcji aparatu, niektóre oczywiście bardziej pobieżnie, ale na żadnej się nie zawiodłem. Świetne są ogromne możliwości konfiguracji tego, jak telefon wygląda i do jakich funkcji czy aplikacji ma skróty (i gdzie). Wszystko poustawiałem sobie "pod siebie", mówiąc szczerze ta możliwość, to dla mnie całkowita nowość, więc jestem pod wrażeniem.

Podoba mi się też szybkość/płynność działania telefonu. Baaardzo długo trwa jego uruchomienie (nawet koło 30 sekund), ale jak już wszystko się zainicjalizuje, wczyta i uruchomi wszystko, co do tej pory robiłem, działało tak, jak należy. Widziałem wcześniej u znajomych kilka telefonów na Androidzie, komfort pracy był na nich zawsze o wiele niższy, niż to, co pokazała mi Xperia Play.

Z nowych minusów... w sumie nie wiem, czy coś jest. Raz podczas rozmowy coś tam poklikałem, sprawdzając jakieś dane w telefonie, i jak już niby skończyłem, u góry ekranu pojawiła się ikonka trwającej rozmowy. Okazało się, że mój rozmówca się nie wyłączył, ja też wyszedłem z ekranu rozmowy i niby połączenie dalej trwało, ale dzięki rzeczonej ikonce szybko je wyłączyłem. Mam też trochę kłopot z pisaniem SMS-ów: ekran jest tak czuły, że muszę pamiętać, aby trochę wyżej podnosić palce podczas wstukiwania tekstu, bo pojawiają się jakieś niezamierzone literki. To jednak nie wina telefonu czy ekranu, a tego, że byłem przyzwyczajony to zupełnie innego komfortu użytkowania. To tak, jakbym się przesiadł z Malucha na jakieś porządne, zachodnie auto i z marszu próbował zimą odpalać na pych, z przekonaniem, że inaczej i tak nie pójdzie. Po dwóch dniach te literówki zniknęły niemal w 100%, więc problemu tak naprawdę nie ma.

Aha - no i nie wiem, jak to zrobiłem, że w książce adresowej, obok telefonów, pojawiły się zdjątka niektórych znajomych, wzięte z ich Facebooka. To super rozwiązanie, ale nie wiem gdzie kliknąłem, żeby to się stało - a nie wszyscy dostali "fejsy" z automatu, mimo że mam ich w kontaktach opisanych tak, jak przedstawiają siebie na FB. To jak na razie jedyna tajemnica, jaką kryje przede mną Play - resztę rozpracowałem w mgnieniu oka.

Kolejny raport z pola walki - mam nadzieję, że już jutro. Ściągnąłem grę BackStab, produkcję dostępną na razie wyłącznie na Xperii Play. Już w nią ostro gram, więc może pokuszę się o recenzję?