środa, 29 czerwca 2011

Rainbow Six: Shadow Vanguard - recenzja

Po raz kolejny muszę napisać coś, co już chyba tu na blogu pisałem - to jakie gry przychodzi nam teraz nosić w kieszeni powoli przestaje "mieścić się w głowie". Pamiętam, jak na swoim pierwszym PC-cie pierwszy raz zainstalowałem premierową część Rainbow Six - ależ to było frajdy, ależ radości. Nie dość, że gra była bardzo fajną strzelanką o antyterrorystach - którzy wydawali mi się, wówczas młodemu szczylowi, najbardziej coolerskimi facetami na świecie, to jeszcze poza strzelaniem można było dokładnie zaplanować swoją akcję, opracować szczegółowo kto, kiedy i gdzie ma pójść. Teraz taką samą grę noszę sobie w telefonie, a nazywa się Rainbow Six: Shadow Vanguard. Dla fanów serii to jedyna okazja, by zagrać w nową Tęczową Szóstkę - posiadający prawa do marki Ubisoft jakoś nie kwapi się, by wydać kolejną "dużą" odsłonę cyklu. Na razie nie musi...

Shadow Vanguard to klasyczny Rainbow Six - nawet mimo tego, że kierujemy oddziałem złożonym z trzech gości. Mamy przed sobą 14 misji, które a) rzucają nasz oddział w najdalsze zakątki globu, b) początkowo wydają się zupełnie ze sobą niezwiązane, c) razem tworzą zaskakującą wartką fabułę, która kręci się wokół groźby aktywowania broni masowego rażenia w miejscu, w którym absolutnie takiej broni nie powinno się używać.

Rozgrywka oparta jest o zasady typowej strzelanki, ale ponieważ mamy do czynienia z serią Rainbow Six, wzbogacono ją o kilka innowacji. Przede wszystkim możemy korzystać z różnych gadżetów, które pozwalają nam np. zaglądać pod drzwiami do znajdującego się po drugiej stronie pomieszczenia, co pozwala dobrze przygotować się do starcia z przeciwnikami (bo chyba dla wszystkich jest jasne, że jakieś bandziory tam stoją, prawda?). Wzbogacono ją też o sterowanie dopasowane do ery "gamingu na smartfonach", tzn. polecenia kumplom z drużyny wydaje się stukając w ikonki pojawiające się w odpowiednich miejscach na ekranie. Czyli np. widzimy jakiś murek, nad nim jest ikonka, puk puk i już nasz człowiek przykleja się do niego. Puk puk na nadbiegającym przeciwników i już kumpel z oddziału zaczyna pruć do niego serią. Głównym bohaterem kierujemy zaś przy pomocy kontrolera PlayStation w dolnej części Playa. Prawdziwie konsolowe doświadczenie :)

Rainbow Six: Shadow Vanguard to produkcja, która zasługuje wyłącznie na pochwały. Jedyny zarzut jest taki, że mogłaby być nieco bardziej trudna, ale domyślam się, że nie każdy "telefonowy gracz" ma aż takie oczekiwania względem poziomu trudności, jak ja.



Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

piątek, 24 czerwca 2011

Aftermath XHD - recenzja

Oto perła. Droga, ale cenna. Ok, może trochę za droga, ale głównie dlatego, że lśni dość krótko. Mimo to warto ją mieć...

Aftermath XHD to nowa wersja gry, którą wcześniej wydano już co prawda na "innych urządzeniach", ale wersja XHD powstałą specjalnie z myślą o telefonach działających na systemie Android, co więcej podrasowano ją także tak, by korzystała z możliwości sterowania Xperii Play. To oznacza wprost, że na Playu jest najlepsza, kręciłaby mnie nawet na tosterze. Dlaczego?

Ano dlatego, że lubię takie gry - takie, czyli takie, w których jeden facet lub jakaś grupka oberwańców, staje naprzeciw napierających fal przeciwników. Na przykład kosmitów. Albo zombie. A strzelać do zombie to już w ogóle pasjami uwielbiam i mógłbym do nich strzelać tak rano, jak i wieczorem. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale nie czuję się winny - popularność gier z zombie oznacza, że podobnych "świrów" jak ja jest więcej.

Aftermath to "telefonowa" wersja takich produkcji jak Left 4 Dead czy Dead Nation (z konsoli PS3). Najbardziej przypomina tę ostatnią: kierujemy jednym gościem, który jak się zdaje jako jedyny przetrwał epidemię zombie - i próbuje odnaleźć się w tym nowym świecie. Pomaga mu w tym oczywiście pistolet, potem dwururka, a potem jeszcze bardziej zaawansowany arsenał.

To, co sprawia, że w Aftermath tak dobrze gra się na Playu, to system sterowania. Krzyżakiem lub lewym padem poruszamy bohaterem, pozostałymi przyciskami kontrolera lub prawym padem obracamy go wokół własnej osi. Wraz z obrotem bohatera obraca się również trzymana przez niego w ręku latarka, a gdy w jej świetle pojawią się zombie, nasz ocaleniec automatycznie strzela.

I tak to właściwie wygląda od początku do końca - facet idzie przez ciemne miasto, oświeca sobie drogę latarką, a wyskakują na niego coraz to dziwniejsze żywe trupy. Wszystko ma rewelacyjny klimat i grane w nocy, bez świateł (np. teraz...), naprawdę pozwala się "wczuć" w rolę. Oj, jak bardzo. Polecam!

Fragment rozgrywki (nie udało mi się znaleźć lepszego, przepraszam...)



Ocena gry: 8.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5

wtorek, 21 czerwca 2011

PlayStation Pocket - dwie nowości!

Szybciutko, bo jest rano i trzeba lecieć do pracy. Ale muszę się przyznać - zagapiłem się. W PlayStation Pocket pojawiły się dwie nowe gry z pierwszego PlayStation, ale ponieważ zaglądam tam mniej więcej raz na dwa tygodnie, dopiero na nie wpadłem. Niestety muszę tutaj zamieścić małego kuksańca w stronę Sony Ericsson czy Sony Computer Entertainment - drodzy państwo, dlaczego tych gier jest tak mało? Biblioteka produkcja na pierwsze PlayStation jest ogroooooooomna, a wy serwujecie nam dwie nowe produkcje raz na dwa miesiące. Mało, chcemy więcej! Dobrze, że przynajmniej oryginalnych gier na Androida jest wystarczająco dużo...

No dobrze, ale co tym razem trafiło do PP - PlayStation Pocket?

* Everybody's Golf

Świetna, bardzo grywalna symulacja w golfa, stworzona po to, by dawać przystępną, ale wciągającą rozrywkę, a nie symulować zgodnie z wszystkimi prawami fizyki, matematyki i arytmetyki trajektorię lotu piłeczki golfowej. Mimo to jest produkcją zaskakująco złożoną, opartą o jedną z najlepszych maksym branży gier: "łatwa do poznania, trudna do opanowania". Zgodnie z nią dobrze bawić się można już po pierwszych minutach kontaktu z grą, ale mistrzem zostajesz dopiero wtedy, gdy poświęcisz jej dużo czasu. Jedyny poważny minus Everybody's Golf jest taki, że na Androidzie hulają już gry z serii Let's Golf, które są co prawda bezczelnym klonem Everybody's Golf, ale powstały obecnie (więc wyglądają lepiej) i są bardziej dostosowane do specyfiki smartfonów, trzecia część tego cyklu ukaże się już wkrótce. Jeśli jednak ktoś chciałby zobaczyć gdzie ta odyseja się zaczęła - może to zrobić. Zabawa gwarantowana!



* Jet Rider

Choć produkcje wydawane na pierwsze PlayStation znam dość dobrze, ta musiała mi umknąć, bo mówiąc szczerze wcześniej o niej nie słyszałem. Okazuje się jednak, że jest dość ciekawa i od momentu, gdy o niej poczytałem, biję się z myślami - ściągać czy nie? Jet Rider to wyścigi futurystycznych motocyklopoduszkowców - kieruje się nimi tak, jak skuterami, ale ponieważ za sprawą powietrznej poduszki wiszą nad powierzchnią, można nimi jeździć również np. po wodzie. Gra oferuje dziesięć tras (ostatnią otwiera się dopiero po wygraniu dziewięciu wcześniejszych), 20 przeciwników, no i zobaczcie, wygląda całkiem nieźle:


Chyba odżałuję te dwie dyszki...

niedziela, 19 czerwca 2011

Gameloft dla Playa - cz. 2

Zgodnie z obietnicą powracam z tematem gier, jakie potentat komórkowego grania, francuski koncern Gameloft, przygotował na start konsolofonu Xperia Play. Oto kolejne pięć tytułów, które pojawiły się na początku, jak to się ładnie mówi, "cyklu życia produktu", a podkreślam to dlatego, że w międzyczasie pojawiły się kolejne, jeszcze lepsze (m.in. Rainbow Six: Shadow Vanguard oraz Sacred Odyssey: Rise of Ayden HD - wkrótce mam nadzieję powrócić na blogu tak do tych dwóch, jak i do pozostałych Gameloftowych produkcji).

Z ostatniego zestawienia (które ZNAJDZIECIE TUTAJ) zostało nam do opisania jeszcze pięć gier, ale o dwóch pisałem już przy nieco innej okazji, nie ma się więc co powtarzać. Do tzw. ogarnięcia pozostały więc następujące produkcje:

• UNO
• Brothers in Arms 2: Global Front
• Tom Clancy's Splinter Cell Conviction
• Star Battalion (o tej PISAŁEM TUTAJ)
• Asphalt 6: Adrenaline (o tej PISAŁEM TUTAJ)

Co nam zostało?

UNO
Gra karciana, na punkcie której wariuje pół świata. Ja jej wcześniej nie znałem, zanim zabrałem się do zabawy sprawdziłem na Wikipedii co i jak. Okazało się, że UNO ma i polskich fanów,  bo był wpis w języku polskim, który pozwolę sobie zacytować:


UNO (hiszp. jeden) - gra karciana, zbliżona koncepcyjnie do makao. Do gry w UNO używa się specjalnej talii kart. Gra została stworzona w 1971 roku przez Merle'a Robbinsa, a obecnie jest sprzedawana przez firmę Mattel.

Na początku gry rozdaje się po 7 kart każdemu graczowi i jedną z talii kładzie się na środek. Grę rozpoczyna osoba po lewej stronie rozdającego. Gracz musi dopasować swoją kartę numerem, kolorem lub symbolem do odkrytej karty. Jeżeli gracz nie posiada żadnej karty pasującej do tej odkrytej, musi pociągnąć kartę z talii. Jeśli wyciągnięta karta pasuje do odkrytej, jeszcze w tej samej kolejce gracz może ją dołożyć. Jeżeli nie – ruch ma kolejny gracz. Nie ma przymusu w dokładaniu kart.

W talii są także karty specjalne takie jak Skip, Reverse, Draw two, Draw four i Wild.

    * Skip (jak 4 (lub 5) w makao) - następny gracz traci (stoi) kolejkę
    * Reverse (jak 4 w makao) - karta zmieniająca kierunek gry
    * Draw Two - następny gracz bierze dwie karty
    * Draw Four Wild - zagrywający kartę deklaruje zmianę koloru na dowolnie przez siebie wybrany, następny gracz bierze 4 karty, oraz traci kolejkę
    * Wild - zagrywający kartę deklaruje zmianę koloru na dowolnie przez siebie wybrany (jeden z kolorów dostępnych w grze)

Karty Skip, Reverse, Draw two można kłaść tylko do określonego koloru - natomiast karty Draw four i Wild można kłaść na dowolną kartę.

Jeżeli gracz zostaje z jedna kartą na ręku musi krzyknąć UNO! (co oznacza jeden). Jeżeli tego nie zrobi musi dociągnąć 2 karty, ale tylko wtedy, gdy chociaż jeden z graczy zauważy jego przeoczenie. Wygrywa ten, kto pierwszy pozbędzie się wszystkich kart. Celem gry jest zdobycie 500 punktów. Punkty są przyznawane graczowi, który pozbędzie się w danym rozdaniu wszystkich swoich kart z ręki zanim uczynią to przeciwnicy. Gracz, któremu się to uda otrzymuje punkty za karty, z którymi zostali na ręku jego przeciwnicy.




Konsolowa i "telefonowa" wersja tej karcianki funkcjonuje już na różnych platformach od dawna, zawsze ze zdziwieniem przyglądałem się temu, jak szybko zdobywa popularność na każdej z nich (śledziłem to np. patrząc na to, w co grają moi znajomi na Xbox Live/Xboksie 360). Dopiero kiedy zagrałem - zrozumiałem. Cholera wciąga, pozwala doskonale zabić czas. Wersje "elektroniczne" oprawione są w bardzo zgrabną grafikę, są miłe dla oka, więc przyjemnie w wolnej chwili się przy nich zrelaksować. Jak sobie zapewne wyobrażacie, nie jest to coś, co szczególnie potrzebowałoby kontrolera z Xperii Play, ale tak - można grać i na nim.





Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 8.0

>>>>>>>>>

• Brothers in Arms 2: Global Front

Znana z dużych konsol (i PC-tów) gra Brothers in Arms ma też swoją wersję mobilną. Różni się od tych dużych nie tylko jakością oprawy graficznej, ale też rozgrywką - o ile na konsolach seria ta była dotąd produkcją bardziej taktyczną (m.in. była możliwość wydawania rozkazów podkomendnym, od tego głównie zależał sukces), na platformach przenośnych BiA to strzelanka stawiająca na akcję, refleks, itd. Nie jest to może absolutne mistrzostwo świata, ale też gra się całkiem przyjemnie, z podobnymi emocjami, jak w pierwsze części Call of Duty. No i oczywiście Xperia Play sprawdza się w tym wypadku znakomicie, kontroler telefonu świetnie "udaje" pełnoprawnego pada. Gry z Gameloftu nie porywają zwykle fabułą, ale ta ma całkiem ciekawy scenariusz, w ramach którego bohater poszukuje zagubionego na froncie brata, co jest całkiem niezłą motywacją do przechodzenia kolejnych poziomów (braciszku, pozdrawiam!). Polecam szczególnie tym, którzy lubią klimaty II wojny światowej.




Ocena gry: 7.5
Wykorzystanie Xperii Play: 9.0

>>>>>>

Splinter Cell: Conviction

Aj, nie wkurzajcie się na mnie fani Sama Fishera i Toma Clancy'ego, ale jakoś mi ten Splinter Cell: Conviction nie może przypaść do gustu. Nie spodobał mi się ani w wersji na duże konsole (a kilka razy podchodziłem do edycji na X360), nie trafił w moje preferencje również w tej kieszonkowej postaci. Ot zwykła gra akcji o tajnym agencie, który musi na własną rękę, bez wsparcia centrali rozpracować spisek i parę tajemnic. Nie pasuje mi przede wszystkim to, że w działaniach Sama Fishera, bohatera tej produkcji, nie ma zupełnie finezji - walczy z helikopterami, ostrzeliwuje przeciwników dosłownie niczym Rambo. Daleko mu do elegancji Jamesa Bonda... Co nie zmienia faktu, że jak gra akcji SC:C może się podobać, ja po prostu wolałbym, żeby w tej akcji trochę więcej się myślało. A tu się niestety mało myśli...

Ocena gry: 6.5
Wykorzystanie Xperii Play: 8.5

środa, 15 czerwca 2011

Co tam panie w pol.... na E3?

W zeszłym tygodniu w Los Angeles odbyły się targi elektronicznej rozrywki - Electronic Entertainment Expo - czyli słynne E3. To co oku największa i najważniejsza impreza dla całej branży gier, miejsce, w którym wyznaczane są trendy co najmniej na kolejne 12 miesięcy - a często nawet na dłużej. Tegoroczne Expo było jednak mało udane, szczególnie jeśli na to, co na nich zapowiedziano i pokazano spojrzelibyśmy rozumiejąc "gry" w bardzo tradycyjny sposób, czyli duże, wysokobudżetowe produkcje na PC lub konsole. Z ciekawości przejrzałem jednak blogi i serwisy o grach na komórki i na nich obraz targów jawi się zupełnie inny: pokazano wiele ciekawostek (z obłędną graficznie produkcją Shadow Gun na czele), pojawiło się parę nowych technologii.

Na targach (czy też może raczej wystawie E3) pokazano również kilka gier na Xperię Play, które wkrótce trafią do Android Marketu. Poniżej znajdziecie kilka najciekawszych.

Let's Golf 3
Najnowsza część najgłośniejszej serii gier golfowych na komórki. Co ciekawe, będzie udostępniana za darmo, za pieniądze będzie można kupić różne dodatki do niej, głównie ułatwiające rozgrywkę. Kiedy przypomnę sobie, jak bardzo wciągnęła mnie dwójkę, boję się co będzie, gdy wejdzie Let's Golf 3.



Minecraft: Pocket Edition
Najbardziej kultowa gra ostatnich miesięcy doczeka się ekskluzywnej wersji na Xperię Play. Na E3 pokazano ją w akcji, w sieci znalazłem ten filmik nakręcony przez dziennikarzy z serwisu The Shaft, który, z tego co rozumiem, skupia PC-towych fanów tej produkcji. Jak widać, podobało im się:



Reckless Racing: Getaway
Jedna z fajniejszych samochodówek, jakie widziałem na Playu - uciekamy przed policją, zygzakując na zatłoczonej drodze. Styl graficzny jest tak dobry, że od razu mówi "hej, jestem strasznie coolerską grą, będziesz się przy mnie dobrze bawił". No i ten model fizyki: wszystkie skoki i akrobacje wyglądają naprawdę bombowo.



Sleepy Jack
To gra akcji, zrobiona przez ekipę Silvertree Media, która ma na koncie m.in. platformówkę Cordy, bardzo przeze mnie chwaloną (i lubianą). Jacuś, bohater gry, fruwa w swoim śnie, w którym musi poradzić sobie z dziesiątkami atakujących go onirycznych przeciwników. Ok, zwariowane, ale gra prezentuje się naprawdę zacnie.

niedziela, 12 czerwca 2011

Możesz być lepszy od McLarena!

Przyznam szczerze, że dzisiejszy wpis miał być zupełnie o czym innym (może wieczorem znajdę chwilę na ten, który miał się tu pojawić), ale wczorajsze znalezisko na Android Markecie naprawdę mnie zaskoczyło. Okazuje się, że japońskie studio Kairosoft właśnie na AM wypuściło swoją najnowszą grę, kolejną część nieoficjalnej serii "Story". Cały cykl zaczął się od kultowego (bo to gra polegająca na prowadzeniu firmy produkującej... gry) Game Dev Story (akurat jest w promocji, więc jeśli jeszcze nie grałeś - kupuj w ciemno), potem pojawiło się bardzo azjatyckie Hot Spring Story (zarządzanie uzdrowiskiem zbudowanym na gorących źródłach), a teraz do dystrybucji trafiła gra Grand Prix Story. Czyli: kierujemy zespołem wyścigowym!



Na grę trafiłem przypadkiem, wracając z długaśnej podróży, która odcięła mnie od Internetu (dlatego nie było wpisów, trzech moich wiernych czytelników niniejszym za to przepraszam... i obiecuję, że wracam do pisania). Udało mi się ją pobrać na jednym z lotnisk przesiadkowych (w Kanadzie zawsze mają darmową sieć na międzynarodowych lotniskach... ale jedyne co tam mają dobrego) i okazało się to niezwykle szczęśliwym zrządzeniem losu. Na mój samolot nie stawił się jeden z podróżnych, trzeba było wyładować jego walizki, odlot opóźnił się o godzinę, na kolejną przesiadkę miałem według planu tylko 45 minut, więc zamiast szybciutko wrócić do domu, utknąłem we Frankfurcie na 5 godzin. Grand Prix Story pięknie wypełniło ten czas.

Zabawa polega na tym, by - jak pisałem - kierować zespołem wyścigowym. Najważniejszą częścią gry jest rozwijanie kolejnych konstrukcji samochodów: trzeba do tego zatrudnić specjalistów, inwestować w rozwój części, a także brać udział w kolejnych wyścigach, nawet mimo tego, że początkowo przyjeżdża się na ostatnim lub przedostatnim miejscu. Każdy start przynosi jednak doświadczenia, które można wykorzystać budując kolejny bolid.

Tak, jak i w innych grach Kairosoft przegrać raczej nie można, każda podjęta przez gracza decyzja popycha jego zespół/firmę/kurort odrobinę do przodu, w tym przypadku pozwalając coraz bardziej poprawiać parametry wozu, brać udział w coraz trudniejszych wyścigach, itd. To, co wyróżnia Grand Prix Story od pozostałych gier firmy (przynajmniej tych wydanych w Europie, bo w Japonii jest ich co najmniej trzy razy więcej, niż te wymienione przeze mnie), to fakt, iż tutaj bezpośrednio widzimy wyniki naszych starań.O ile np. w Game Dev Story po wyprodukowaniu gry, czekaliśmy tylko na cyferki przedstawiające liczbę sprzedanych egzemplarzy, tutaj oglądamy rywalizację na torze od startu do mety. Szkoda, że nie można w trakcie wyścigu jakoś pomóc kierowcy (np. wydając mu takie czy inne polecenia), ale to mogłoby już być zbyt skomplikowane.

A w grach Kairosoft nie o to chodzi, żeby było trudno. Chodzi o to, by czas mijał, oczy cieszyły się kolorową, przyjemną, stylizowaną na ośmiobitową grafiką, a w uszach brzmiała równie oldskulowa muzyczka. I tak też działa Grand Prix Story - gra o wyścigach nie tylko dla fanów Kubicy!

Ocena gry: 9.0
Wykorzystanie Xperii Play: 7.0
(nie używa specjalnego kontrolera telefonu, ale Play to jeden z nielicznych modeli, na których gra działa)


Tradycyjnie - kod QR:

czwartek, 2 czerwca 2011

To już po mnie - Order & Chaos Online na Xperię PLAY...

Okazuje się, że dziś miała miejsce jakaś konferencja prasowa - a przynajmniej miejsce miała celebrowana publikacja informacji prasowej - na której firma Sony Ericsson zapowiedziała 20 nowych lub prawie nowych gier na telefon Xperia Play. Już sam ten fakt zasługuje na to, by zakrzyknąć gromko "Haleluja!", ale jeszcze większą radość budzi to, co na owej liście nowości się znalazło. Warto przy tym dodać, że raduje się tylko ta część mojej osoby, która jest zapalonym graczem - ta część, która od czasu do czasu chciałby się spotkać ze swoimi matkami, żonami lub kochankami (obojga płci - chodzi o metaforę), wpadła właśnie w depresję, bo wie, że nic już z tych planów nie będzie.

Lista dzieli się na dwie części - gry nowe dla Xperii PLAY, które znamy już skądinąd, lub które po prostu ukażą się w wersji na system Android  oraz gry przeznaczone (przynajmniej przez jakiś czas) wyłącznie dla Xperii PLAY. Co więc tu mamy?

Najpierw gry nowe, ale nie na wyłączność:

  • Pocket Legends
  • Star Legends: The Black Star Chronicles
  • Eternal Legacy
  • Guns'n'Glory 2
  • Dungeon Hunter 2
  • Pocket RPG
  • D.A.R.K.
  • Samurai II: Vengenace
  • Vendetta Online
  • Order & Chaos Online
  • Happy Vikings
  • A Ball Game
  • Lumines

Co kryje się za tymi tytułami? Jak mawia mój brat: "wiele radości". Zadowoleni powinni być przede wszystkim fani gatunku RPG. Dostaną kultowe Pocket Legends, czyli sieciową zabawę w rycerzy i orków, również opartą o internet kosmiczną grę tych samych twórców (Star Legends - oj, żebyście wiedzieli jak ten tytuł był wyczekiwany na niektórych forach). Tych samych graczy porwie Order & Chaos Online - prawdziwy "World of Warcraft w kieszeni", gra którą znam z takiego jednego odtwarzacza multimedialnego. Strasznie to cholerstwo wciąga, wygląda naprawdę jak World of Warcraft, a na PLAY-u, obsługiwane kontrolerem PlayStation będzie rządzić jak cholera i kadetem terać. Jeśli ktoś lubi RPG nie w sieci, to ma Dungeon Huntera 2 (czyli najlepsze "Diablo" na telefony) oraz Eternal Legacy (znów - najlepsze "Final Fantasy" na telefony). Reszty gier mówiąc szczerze aż tak dobrze nie znam, ale jest pewne, że Guns'n'Glory 2 będzie równie dobre, jak poprzednik, a Lumines spodoba się fanom produkcji a'la Tetris. Happy Vikings już jest i już je ściągnąłem - tak sympatycznej mieszanki platformówki i gry logicznej nie widziałem już dawno.

Teraz druga część listy, gry tylko dla PLAY-a:
  • Minecraft
  • Battlefield: Bad Company 2
  • Desert Winds
  • Tom Clancy's Rainbow Six Shadow Vanguard
  • Ruined
  • Icebreaker
  • Sleepy Jack (twórcy fenomenalnego Cordy!)
  • Cracking Sands
  • Armageddon Squadron 2
  • gra walki, jeszcze bez tytułu

Tu oczywiście najważniejszy jest Minecraft, o którym już pisałem. Nie dziwię się też, że tylko dla PLAY-a trafi Battlefield: Bad Company 2 - to jedna z najlepszych mobilnych strzelanek, na "gałkach" PLAY-a grać się będzie bajecznie. Z powyższej listy miałem jeszcze przyjemność z Rainbow 6: Shadow Vanguard - bardzo fajną taktyczną grą o antyterrorystach. Reszta to dla mnie niestety tajemnica.... Na szczęście nie są one tajemnicą dla Google'a i okazuje się, że np. Desert Winds to takie cudo:


A Armageddon Squadron 2 wygląda tak:


Ale nam przyszło żyć w czasach, co? Dziś w kieszeni nosi się gry, jakie za małolata nie mieściły się nam w głowach...